Analiza przygotowana na zlecenie Polskiego Alarmu Smogowego pokazuje, że opłacalność instalacji fotowoltaicznych w naszych domach drastycznie się obniży. Propozycja nowych przepisów zaproponowana przez Ministerstwo Klimatu sprawi, że nowe instalacje spłacą się dopiero po…kilkunastu latach. To przepis na zdławienie dynamicznie rozwijającego się sektora gospodarki i pozbawienie obywateli dostępu do taniego prądu.
Dr Jan Rączka, były prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, przygotował analizę w której policzył opłacalność instalacji fotowoltaicznych. W swoich rachubach wziął pod uwagę cztery scenariusze: obecny system wsparcia, projekt poselski autorstwa Jadwigi Emilewicz, nową propozycję Ministerstwa Klimatu oraz propozycję społeczną. Okazuje się, że najmniej korzystny dla prosumenta, czyli producenta własnego prądu, jest projekt rządowy. Inwestycja w fotowoltaikę spłaci się dopiero po 16 latach (dostawca Enea). To najgorsza z opcji. U innych dostawców energii nie będzie lepiej – czas zwrotu waha się od 12,5 do 14,5 roku. Dla porównania: w obecnym systemie wsparcia instalacja zwróci się po 6,5 do 9,5 roku.
– Analiza jaką przygotowaliśmy pokazuje, że przedstawiona przez Ministerstwo Klimatu propozycja zaszkodzi prosumentowi i, wbrew temu co twierdzi Ministerstwo, zaszkodzi obywatelom produkującym własny prąd – powiedział Andrzej Guła – lider Polskiego Alarmu Smogowego. W obliczu rosnących cen energii działanie na szkodę obywateli poprzez zmniejszenie opłacalności ich inwestycji w fotowoltaikę jest zupełnie niezrozumiałe. Apeluję do ministra odłożenie zaproponowanych zmian i spokojne przygotowanie rozwiązań, które będą uwzględniać interesy obywateli.
Obniżona opłacalność to nie jedyne mankamenty propozycji rządowej. Dr Jan Rączka podkreśla w analizie inne niekorzystne czynniki, które utrudnią rozwój domowej fotowoltaiki. To bardzo zły moment na na zmianę systemu rozliczeń energii elektrycznej.Inwestycja we własną instalację Fotowoltaiczną może być skutecznym antidotum na bardzo wysokie ceny energii elektrycznej i innych nośników energii. One rosną gwałtownie od początku 2021 roku. Ceny hurtowe energii elektrycznej w rocznych kontraktach terminowych wzrosły o 70% między wrześniem 2020 roku a wrześniem 2021 roku.
Przyszłych prosumentów zaskoczono zmianą systemu rozliczeń. Przez wiele lat rząd zachęcał gospodarstwa domowe do aktywności w tym obszarze. Nawet jeżeli zmiany mają nastąpić, to z odpowiednio długim vocatio legis, liczonym raczej w latach niż w miesiącach.
W rządowym pomyśle na fotowoltaikę obywatel będzie handlował wyprodukowaną przez siebie energią i skazany będzie na wahania na rynku cen energii. Zwiększy to ryzyko inwestycyjne, ponieważ gospodarstwa domowe nie są w stanie przewidzieć, jak będą kształtowały się ceny prądu we najbliższych latach. Niepewność nie sprzyja inwestycjom. Swoimi działaniami rząd powinien redukować niepewność, a nie ją zwiększać.
Dlatego pomysły na przebudowę rynku prosumenta powinny być przemyślane, dopracowane, a reforma stabilna w długim horyzoncie. Należy ją odłożyć do momentu uruchomienia krajowej platformy wymiany danych. Reforma systemu rozliczeń prosumentów jest konieczna. Trzeba odciążyć Operatorów Systemów Dystrybucyjnych, pozyskać zasoby elastyczności do bilansowania Krajowego Systemu Energetycznego oraz wdrożyć dyrektywę unijną dotyczącą rynku energii elektrycznej.