Sprawdzamy co dzieje się na froncie zagłębiowskiej „wielkiej wojny” ze smogiem. Siły wroga są liczne i atakują zwykle popołudniami i prawie zawsze w bezwietrzne dni. Sieją spustoszenie w płucach i podkręcają obroty oczyszczaczom powietrza na najwyższe przełożenia. Jakimi siłami dysponują obrońcy – zagłębiowskie samorządy? Czy i kiedy czeka nas wygrana w tym trudnym boju?
Obrońcy czystego powietrza do walki rzucili „znaczne” kwoty na dotacje na wymianę kopciuchów, mundurowe patrole straży miejskich – zwykle atakujące wroga w piwnicach gdzie czają się siejące rakotwórczym dymem kopciuchy, w przestrzeń powietrzną wysłali uzbrojone w sensory i kamery drony do namierzania przeciwnika, a prawie całe pole walki śledzą dziesiątki sensorów pyłu zawieszonego PM2,5 i PM10. Mimo zgromadzenia takich sił wróg trzyma się dzielnie, nie odpuszcza, a czasem wręcz atakuje ze zdwojona siłą. Można mieć wręcz wrażenie że środki zadysponowana na pozbycie się wroga to „kapiszon” mały i hałaśliwy, a nie wyrządzający nikomu szkody. Wystarczy tego felietonowego wprowadzenia sprawdźmy jakie są fakty.
Doskonałym sprawdzeniem wielkości środków przeznaczonych na ograniczanie smogu z sektora komunalno-bytowego, czyli na likwidację kopciuchów jest odniesienie ich do wysokości budżetów poszczególnych miast. Zagłębiowski Alarm Smogowy już w 2017 roku apelował że tylko przeznaczanie co najmniej 1% budżetów miast corocznie przez najbliższe 10 lat, daje szanse na likwidację smogu zgodnie z wymogami Uchwały Antysmogowej, tymczasem zaplanowane na 2019 rok środki budżetowe na ten cel wahają się w zagłębiowskich miastach zaledwie od 0,03% (Będzin) do 0,18% (Sosnowiec).
Z wydatkowaniem tych skromnych środków też są spore problemy. W Sosnowcu i w Będzinie w 2018 roku nie wykorzystano całej puli dostępnych środków z zaplanowanych na likwidacje kopciuchów , do budżetów tych miast wróciło zatem odpowiednio 500tys zł i 30 tys zł. Nie ma się co oszukiwać, świadczy to o mizernym zainteresowaniu dedykowanych urzędników do aktywnego poszukiwania dotacjo-biorców. W opinii Zagłębiowskiego Alarmu Smogowego słabe wydatkowanie środków, jest również pokłosiem braku Doradców Energetycznych w miastach, którzy aktywnie mogą pomagać mieszkańcom w poprawnym wyborze nowego źródła ciepła, doradztwie przy wyborze dotacji czy wypełnianiu wniosku dotacyjnego, ale o tym napiszemy w odrębnym materiale.
Plany budżetowe na rok 2019 są porażające, prawie każde z miast zaplanowało na likwidację kopciuchów dużo mniejsze środki niż w 2018 roku. Sosnowiec z 3mln zmniejszył na 1,8mln, Dąbrowa Górnicza z 2,5 mln na 900 tys, Będzin z 280 tys na 70 tys, tylko Czeladź zaplanowała na ten rok takie same środki jak na ubiegły.
W takim tempie likwidacji kopciuchów jak w roku 2018, to znikną one z Sosnowca i Dąbrowy Górniczej za ponad 20 lat w Czeladzi za ponad 40 lat, a w Będzinie prawie za 80 lat. Dane są szacunkowe, ponieważ żadne z zagłębiowskich miast nie dokonało do dnia dzisiejszego inwentaryzacji źródeł ogrzewania na swym terenie, więc nie do końca miasta wiedzą gdzie i w jakich dokładnie ilościach znajdują się na ich terenach kopcące kotły. Na rok 2019 tylko mała Czeladź zaplanowała w budżecie środki na przeprowadzenie inwentaryzacji źródeł ciepła i to w kwocie aż 100.000 zł, w pozostałych miastach środków na te działanie nie zaplanowano.
Kwestia koniecznych działań edukacyjnych z różną intensywnością jest postrzegana przez zagłębiowskie miasta i o ile Sosnowiec i Czeladź planują takie działania 2019 roku i zabudżetowały na to środki, to Będzin i Dąbrowa Górnicza nie planuje wydatków na takie działania.
Podsumowując: na froncie zagłębiowskiej „wielkiej wojny” ze smogiem raczej spokojnie, a słyszane czasem odgłosy to raczej strzały ślepakami na wiwat na cześć generalicji niż realne działania dla szybkiego i ostatecznego pozbycia się wroga – smogu.
Materiał przygotowano na bazie informacji otrzymanych w styczniu 2019 r. poprzez Dostęp do Informacji Publicznej.